Czym zajmujesz się na co dzień? Czy można Was już nazwać „pełnoetatowymi” podróżnikami?
Ja nazywam się Magda, a te dwa pieski z którymi podróżuję to Fibi i Krakers. Skłamię, jeśli powiem, że od zawsze marzyły mi się wielkie podróże i że wiedziałam czego chcę. To, że teraz regularnie wyjeżdżam, mam odwagę planować kilkudniowe trasy poza cywilizacją, a „dystans” jest dla mnie tylko słowem… to chyba przez przypadek wyszło. Do gór miałam kilka podejść, zaskoczyło dopiero za trzecim razem.
Nasza wspólna historia to pełno dziwnych przypadków i skrajności. Zaczęło się od skromnych wyjazdów do różnych miast rozsianych po całej Polsce, a skończyło się na roadtripach liczących po 3500km przez pół Europy. Od nieśmiałych wypadów na drugi koniec miasta na spacer ze znajomymi, po spontaniczne wyloty niemal na koniec kontynentu. Nasza pierwsza wspólna górska wycieczka to były 3 kilometry łącznie w Górach Opawskich. A druga, zaraz po niej, to było zdobycie szczytu Crap de la Paré (2367m npm) we Włoskich Alpach. Pewnego razu wpadłam na pomysł, żeby zrobić kilkudniowy trekking po górach i przeszliśmy 100km. Innego razu powiedziałam „jutro rano chcę obudzić się z widokiem na Tatry”. No nie udało się – z widokiem na Tatry obudziłam się dwa dni później 😉
W 2018 faktycznie wszystkie moje wyjazdy miały charakter „okołogórski”. W tamtym roku przeszłam z psami ponad 300 kilometrów górskich szlaków (co nam dało ponad 15 tysięcy metrów sumy wzniesień). Pracowałam wtedy na etacie, więc możliwości miałam ograniczone. Mimo to wielokrotnie nocowałam z psami pod namiotem, zrealizowaliśmy nasze największe dotychczasowe wyzwanie, 100km trekking pograniczem polsko-czeskim. Spędziliśmy prawie 11 tysięcy kilometrów w drodze dokądś. Teraz w każdej wolnej chwili analizuję mapy, zdjęcia, zbieram informacje i planuję gdzie by się tu wybrać, w Polsce i zagranicą. Rzuciłam pracę, bo serce rwało się ku wolności 😉 Piszę też bloga, gdzie dzielę się doświadczeniami i staram się popularyzować górskie wycieczki z psami. Sama nie wiem, w którym momencie stało się to pomysłem na życie. 🙂
Zajmuję się też fotografią, stawiam pierwsze kroki w filmowaniu. To pomaga uwieczniać fajne momenty na trasie, ale dodaje kilka kilogramów do plecaka 😉
Dlaczego, Twoim zdaniem, warto podróżować z psem?
To nie jest tak, że warto. Mimo, że podróżuję z tymi najukochańszymi moimi bąblami, to nie są one żadnym epickim dodatkiem do podróży. Na serio! Wycieczki z nimi niekoniecznie stają się wybitnie lepsze, są po prostu inne niż te bez nich.
Podróżując z psem trochę zmienia Ci się postrzeganie świata. Do wielu miejsc nie wejdziesz, ale z drugiej strony odkryjesz dużo takich, o których istnieniu byś nawet nie pomyślał, bo nie szukałbyś żadnych alternatyw. Podróże z psem uczą też odpowiedzialności. Idąc górskim szlakiem traktuję Fibi i Krakersa jako pełnoprawnych członków ekipy. Dbam o ich stan fizyczny i stale upewniam się, że wszystko jest w porządku. Dbam o ich wyżywienie i o odpowiednią ilość wypoczynku, rozmasowuję po każdym dniu długiej wędrówki i na bieżąco opatruję skaleczenia. To bardziej wymagające niż kolejny człowiek w ekipie, bo człowiek zadbałby o siebie sam.
Jak najczęściej spędzacie weekendy i wyjazdy? Czy macie jakieś ulubione miejsca albo najlepsze wspomnienia?
Niezależnie od dnia tygodnia, pogody i pory roku albo łazimy po górach, albo turlamy się po drogach autem, taki mamy sposób na podróże. Ulubione miejsce będzie zawsze tam, gdzie przytłacza mnie ogrom gór i natury, tam gdzie wejdę z psami, tam gdzie będę sam na sam ze sobą i swoimi myślami, tam gdzie w ogóle je słychać, bo nie dociera do Ciebie zgiełk cywilizacji. Byle w góry, nie w sprawy ludzkie.
Uwielbiam, ogółem, góry wysokie, bo wymagają od człowieka pokory, której nie wymaga od niego życie w mieście. Uwielbiam każde miejsce, w którym byłam, bo z każdego wyniosłam coś dobrego dla siebie. Jest tylko jedna góra, która ma w sobie jakiś magnes, to jest Keprník w czeskim Wysokim Jesioniku. Nie wiem jak to się dzieje, ale w drodze na ten szczyt dostaję skrzydeł, choćby pomimo nie wiem jak wielkiego zmęczenia. Cudowne wspomnienia mam też z PTTK Szwajcarki w naszych polskich Rudawach Janowickich. Tam pierwszy raz nocowałam pod namiotem z psami. Prawie odmarzł mi wtedy tyłek, ale było warto.
Powoli zbliżają się wakacje. Czy macie już jakieś wyjazdowe plany na kolejne miesiące?
Mamy marzenia, ale w naszym przypadku to trochę jak plany, bo nam niewiele potrzeba, żeby z gdybania przejść do czynów. Mam całą mapę miejsc, które chciałabym odwiedzić i mam nadzieję, że w tym roku uda się je zrealizować. Chciałabym pojechać w Alpy i w nasze Tatry, a przy okazji nie zapominać o mniejszych okolicznych pasmach. Oprócz tego wszystkiego realizujemy projekt Korony Gór Polski z psem i mamy jeszcze wiele szczytów do zdobycia. KGP to nasz mały motorek napędzający pomysły na wyjazdy, ale traktujemy to jako dobrą zabawę. Jestem pewna, że dzięki KGP pojadę w wiele nowych miejsc. Na naszym blogu można śledzić postępy. Oprócz tego mamy wiele innych wielkich planów, o których póki co nie śmiem mówić, żeby nie zapeszyć. 🙂
Jakie rady dalibyście początkującym psim podróżnikom?
Psim i nie tylko psim. Nie zwlekaj, bo jak już staniesz na szczycie to zapytasz „rany, dlaczego nie wziąłem się za to wcześniej?”.
Życzyłabym też odwagi, ale nie tylko w postawieniu pierwszych kroków. Szukaj, dopytuj, poszerzaj horyzonty, zrób dobry research przed wyjazdem, sprawdź pogodę. Wędruj rozważnie i pamiętaj, że masz pod opieką swojego czworonoga. Zapewnij mu wygodne szelki, komfort termiczny i dobre nawodnienie.
Eksploruj, poznawaj. Nie bój się zapytać pani w budce z lodami jak jej minął dzień, nie bój się wieczorem zagadać do obsługi schroniska i posłuchać o perypetiach życia w takim miejscu. Wymień kilka zdań z ludźmi mijanymi na szlaku. Jeśli czegoś bardzo pragniesz, to rób wszystko, żeby to osiągnąć. I przede wszystkim zachowaj ogromną dozę pokory, bo w górach, nawet niskich, rzeczywistość weryfikuje wszystko.

btf
One comment
Uwielbiam Magdę i czytam jej bloga już jakiś czas 🙂
O podróżach marzę nieustannie, na razie wydają się trochę odległe, bo będąc nastolatką raczej ciężko jest wyjechać gdzieś z psem 😉 Liczę, że w przyszłości uda mi się spełnić swoje marzenia, a Dzikość w sercu to dla mnie takie „zobacz. Da się? Da. To ty też dasz radę”.